piątek, 8 stycznia 2016

14 cytatów, które wpłynęły na moje życie

"14 cytatów, które wpłynęły na moje życie"



Jako, że niedawno skończyłam 14 lat i weszłam w ten piękny 15 rok życia (haha) chciałam napisać notkę z czternastoma moimi ulubionymi cytatami. Ale nie są to śmieszne cytaty czy jakieś ładne, bo takich  znam naprawdę dużo. Są to cytaty, które jakoś na mnie wpłynęły, sprawiły, że jestem jaka jestem, dają mi motywację do wstawania z łóżka.

Powiem wam, że na początku myślałam  "jak ja znajdę czternaście cytatów", ale jak przyszło co do czego to miałam nie mały problem, bo jest naprawdę mnóstwo cytatów, które wniosły jakąś mądrość do mojego życia. Jednak teraz pokażę wam te 14.

Cytaty będą nie tylko z książek, jak miałam w zamiarze, ponieważ niektóre słowa znaczących w moim życiu osób zmieniły mnie tak bardzo, że potrzebowałam je tutaj napisać (jak wiecie blog jest dla mnie formą rehabilitacji).

Nie są pogrupowane wartością, ani tym jak je lubię choć przyznam, że ostatni jest moim ulubionym.


  1. "Rzeczy się zmieniają, przyjaciele odchodzą i życie nie zatrzyma się dla nikogo" - to cytat z jednej z moich ulubionych książek "The Perks Of Being A Wallflower" ("Charlie"). Kiedyś nie potrafiłam się z tym pogodzić, że niektóre rzeczy przemijają i ludzie odchodzą. Ale ten cytat jest jak najbardziej prawdziwy. Mój rok 2015 był obrotem o 180 stopni, straciłam w nim przede wszystkim przyjaciół, ale zyskałam doświadczenie i nie jestem teraz smutna. W końcu taka kolej rzeczy.

środa, 6 stycznia 2016

Postanowienia noworoczne - jak to z nimi jest?


Hej!
Witam po spektakularnie długiej przerwie! Ciekawe czy ktoś tu jeszcze zagląda 🙈🙈

Ale trzymając się tematu: postanowienia noworoczne.

Może jestem dziwna (na pewno, ale to pomińmy), ale nie rozumiem za bardzo tej sprawy. Jestem zdania, że zmian możemy dokonywać zawsze i nie tylko tych pilnych, ale na przykład jeżeli mamy mieć postanowienie noworoczne "zacznę ćwiczyć" to czekamy do tego stycznia zamiast zabrać się za to od razu co jest totalną porażką.
Rozumiem, nowy rok to większa motywacja do zmian.
Ale stwierdzenie "nowy rok, nowa ja" nie ma sensu. Chyba, że zmieniasz tożsamość...

Chcę tylko powiedzieć, że zmian możemy dokonywać kiedy chcemy i to bez sensu czekać do nowego roku.


A postanowienia?

sobota, 10 października 2015

Jeden wielki bałagan

"Mieliście kiedyś tak, że poprosiliście w sklepie o batonika o smaku czekoladowym a dostaliście toffi?"

Tak, to moje pierwsze słowa tutaj...

Mam wiele pomysłów na posty, ale nie jestem pewna czy chcę je pisać. Nie umiem  nawet dobrze pisać, nie wiem jak mam przekładać moje demony na słowa. Dręczy mnie wiedza i niewiedza. Nie mogę się odnaleźć we własnym domu, a co dopiero na świecie. Jestem niczym pusta butelka, niczym wypalona świeca.

Nie widać we mnie tego co dawniej.
Towarzyszą mi negatywne emocje. Nawet nie mam ochoty wychodzić z łóżka.

Przepraszam, wiem, że zawaliłam.
Zniszczyłam zbudowaną z klocków wieżę i zgubiłam je.
Wyprano mnie ze wszelkich uczuć, nawet   nie wiem co piszę.


Kiedy, co, jak? Nie mam odpowiedzi.

Wrócę.
Kiedyś na pewno.
Może przeistoczona w rajską nimfę, która boi się własnego strachu.
Może jako chodząca kulka szczęścia, sztucznego szczęścia.

Odliczajcie dni do mego powrotu.

Teraz jest odpowiedni czas na hejt.

hungryberry aka Julia aka nowa Violet

środa, 7 października 2015

Moje nietrafione decyzje życiowe

Hej :)
Dziś trochę inaczej, całkiem inaczej i na razie nie jestem pewna czy nie będę później tego żałować...

Na początku chciałam przeprosić za to, że tak rzadko pojawiają się posty, ale ostatnio mam bardzo napięty grafik (po tym wynikałoby że mam napięty grafik przez całe życie, ja naprawdę się nie nadaję na komunikację z ludźmi).

Każdy ma czasem tak, że podejmuje jakieś decyzje w pośpiechu i najczęściej wynika tak, że później ich po prostu żałujemy. Albo inaczej, podejmujemy jakąś decyzję, przez chwilę jesteśmy z siebie zadowoleni, a potem przychodzi stos wątpliwości.
Ja dodatkowo mam decidofobię (strach przed podejmowaniem decyzji) i czasem potrafię się popłakać, bo kupiłam taką książkę, a nie inną kiedy zastanawiałam się przez godzinę w księgarni.

piątek, 18 września 2015

Bycie fangirl + Rok w fandomie - jak to jest być 5SOSfam?

Witam :)

Dzisiaj chciałam się z wami podzielić moją historią - jak dołączyłam do 5 Seconds Of Summer Family!

Ogólnie za kilka dni wypada rok, kiedy jestem w fandomie dlatego też to opisuję.

Ja fandomy uważam za rodzinę. A wiadomo w rodzinie są jakieś sprzeczki i nie zawsze wszystko jest tak idealnie i cudnie jak powinno.

Jeszcze rok temu zapytana, do jakiego fandomu należę wymieniłabym ich z dziesięć jak nie więcej.
Ale teraz uważam, że wtedy to już nie jest przynależność do fandomu.

Osobiście należę do czterech:

  • rusher (niedługo minie 5 lat - zrobię o tym posta)
  • 5sosfam
  • mendesarmy
  • janoskianator
Myślę, że żeby należeć do fandomu trzeba wiedzieć coś więcej o artyście/zespole etc. A nie tylko słuchać jego muzyki/ oglądać z nim filmy.

Bycie fangirl to całkiem inna historia. Myślę, że zagłębianie się w to jest za bardzo czasochłonne, by wszystko objaśnić w jednym poście. Ja osobiście uważam, że Twitter najbardziej się do tego przyczynia, tam mamy największe pole do popisu. Jednak Vine, Instagram, czy FaceBook też mają tu znaczenie. Oglądanie zdjęć, czytanie Tweetów, oglądanie Vineów czy filmików...
Jednym słowem jest to niczym praca. Angażujemy się w to z nie zawsze pozytywnymi skutkami.

Ale wracając do głównego tematu: bycie 5sosfam!

piątek, 28 sierpnia 2015

"Back to school" - jak wrócić do szkoły i przetrwać tortury (lekcje)?

Jak wrócić  do szkoły i przetrwać?
No właśnie? Jak?

Szkoła zbliża się wielkimi krokami. Czuć ją już z kilometra...
Ale trzeba się spiąć i pomyśleć o przyszłości. Ja należę do osób, które uważają szkołę za przydatną (choć książki np. Harry Potter, Igrzyska Smierci nauczyły mnie bardziej przydatnych rzeczy, ale gdyby nie szkoła nie umiałabym czytać soo. Znaczy poprawka umiałabym bo umiałam w wieku 5 lat, ale udajmy, że bym nie umiała). Szkołę jako placówkę nauki, a nie instytucję dzielącą się na grupy społeczne.

Dlatego przygotowałam dla siebie jak i dla was kilka cennych rad, które pomogą zwlec się rano leniom z łóżka.

1. Pozytywna energia - musicie mieć jej duży zapas. Co rano myślcie sobie o tym, że już tylko dziesięć miesięcy do następnych wakacji! (dobra ten przykład nie był najlepszy). Albo, że zaraz weekend i dwa dni wolnego :)
2. Cierpliwość - ważne jest to, by nikt nie zniszczył waszego spokoju i nie zaburzył tej pozytywnej energii. Nauczyciele i inni uczniowie mają wymagania. Ale wkurzającego kolegę można ignorować, a wkurzającego nauczyciela wyobrazić sobie w ciuchach babci lub po prostu wyłączyć.
3. Brak rutyny - nie lubicie jeść codziennie tego samego na śniadanie (o ile je jadacie, bo mało osób w naszym wieku to teraz robi), prawda? Nie pozwólcie by i w wasze życie nie wkroczyła rutyna! Jeśli będziecie robić coś innego (weźmiecie raz do szkoły torbę zamiast plecaka, uczeszecie się inaczej, zamiast coli weźmiecie do picia sok pomarańczowy) wasz dzień od razu będzie prezentował się inaczej.

czwartek, 13 sierpnia 2015

"Przypominamy drzewo i rower" - co miała na myśli Sandy Hall?

Ostatnimi czasy (dokładnie wczoraj) wpadła mi przez przypadek w ręce książka Musimy coś zmienić (ang. A little something different) .

Od razu zaciekawiła mnie 14-osobową narracją.

Powieść opowiada o stworzonej dla siebie dwójce, która w niewyjaśniony sposób przyciąga się do siebie. Jednak jest to trudne, kiedy obydwoje są bardzo nieśmiali. Mimo tego, ża ani Lea, ani Gabe nie potrafią ze sobą zagadać, wszyscy wokół im dopingują.

wtorek, 28 lipca 2015

"Teletubisie", "Kubuś Puchatek" i "Muminki" - uczą czy niszczą?

Myślę, że każdy mojego pokolenia zna te bajki. Muminki, teletubisie, Smurfy, Scooby Doo, Bob Budowniczy i Kubuś Puchatek. A może Psi Patrol, Księżniczka Zosia i Umizumii ?

Obecnie na kanałach przeznaczonych dla dzieci 0 - 6 lat lecą programy "edukacyjne", a Kościół wpaja nam, że teletubisie to geje, muminki chodzą bez spodni zresztą tak samo jak nasz głupiutki miś Puchatek. No racja, odmóżdżajmy dzieciaki.

Ja jestem po stronie bajek, na których się wychowałam, bo kiedy teraz spoglądam na to co jest przeznaczone dla dzieci robi mi się niedobrze.
Rozumiem, w tych nowych uczymy się liczyc, poznajemy kształty, zwierzęta. Ale czy nie nauczylibyśmy się tego bez tych bajek? Ja jestem dobrym przykładem, na to, że jednak można wychowac się na Scooby Doo.

sobota, 11 lipca 2015

Marzenia?

Marzenia są nieodłączną częścią dzieciństwa.
"Chcę być księżniczką, różowy zamek, Zac Efron śpiewający urocze teksty z High School Musical " czy nie tak dziewczyny?

Jedni teraz, jako 'dorośli' ludzie uważają, że nie mają na to czasu. Ale to błąd! Oddawanie się marzeniom to w pewnym sensie spełnianie pragnień.
Pomysł, w tym wypadku marzenie to już połowa sukcesu.

Uważać za bezcelowe myślenie o wymarzonej pracy, domku w Irlandii czy hotelu w Bostonie?!

Poprzez marzenia stawiamy sobie cele, które staramy się osiągnąć.
Gdybym nie marzyła o byciu dziennikarką, nie miałabym celującrego z polskiego!
Wiem w moim wieku wszystko się jeszcze zmienia, ale czy ta szóstka na nic mi się nie zdała?

Ludzie, którzy mają jakieś cele widzą w źyciu sens i są bardziej wytrwalsi.
Kiedy w dobie internetu "nie mamy czasu na bezsensowne marzenia" narzekamy na standardy, które mamy.
Ale przecież gdybyśmy mieli o co walczyć i chcielibyśmy to robić od razu bylibyśmy zadowoleni z życia.

Wyobraźcie sobie po piętnastu latach pracę, na którą się gotowaliście!

Czy w tej chwili nie warto?

Hungryberry xx

P.s. w lipcu będę pojawiac się rzadko, wiaże się to z moim wyjazdem do Szwajcarii za tydzień :)


sobota, 27 czerwca 2015

Dlaczego mam marnować życie nad użalaniem się nad tym co już się stało?!

Długo nad tym myślałam i postanowiłam poruszyć ten temat. Ostatni rok był dla mnie mega trudny i nie ukrywam, że przez ten czas bardzo się zmieniłam. Rok temu nie obchodziło mnie zdanie innych na temat mnie, sama dobrze znałam swoją wartość. Teraz każde niemiłe słowo skierowane do mnie trafia prosto w serce. Ubierałam się kiedyś jak chciałam, nikt mi nic nie dyktował. Przez ten rok kupowałam tylko najmodniejsze ciuchy i starałam się przypodobać. Udawałam, nie byłam sobą. I bardzo teraz tego żałuję.
Zauważyłam to, że się zmieniłam w kwietniu. Wtedy zainterweniowałam i ścięłam włosy. Starałam się być bardziej uśmiechniętą, ale cóż nie udało mi się.

Wczoraj miałam dzień z typu „nie podchodź, bo zabiję”. Cały dzień byłam pogrążona w depresji i panice (tak znowu atak paniki, tego chyba już nie zmienię). Nie jadłam nic oprócz czekolady.
Ale dzisiaj mnie oświeciło. Była godzina 13.00 kiedy to się stało.

 „Dlaczego mam marnować życie nad użalaniem się nad tym co już się stało?!”

To był przełom.

A teraz mam zamiar zrobić poradnik :)
Wyczekujcie go z uśmiechem Hungryberry